top of page

Życie na kółkach

#camperlife #freedom #życienakółkach #wpodróży #otwartość



Życie campingowe wyzwala w człowieku naturalność. Nagle wystarcza Ci zdawkowa higiena na co dzień, jednogarnkowe dania, zimna woda, jeden ręcznik, metr kwadratowy przestrzeni i generalnie jest zimno (to było w marcu) a i tak czujesz się lepiej niż mając wszystkie inne udogodnienia. Przynajmniej ja tak się czułam. Nad mniejszą przestrzenią człowiek ma większą kontrolę, praktycznie trzyma w samochodzie swój dom i może żyć gdziekolwiek mu się podoba. Ta wolność wpływa na nerwy kojąco, brak uwiązania dodaje otuchy a samotność? Szczerze mówiąc to myślałam, że jak ktoś tak sobie jeździ kamperem - to gdzie się nie zatrzyma, jest sam, że to tryb życia dla samotnika. Powiedzcie mi, skąd to mylne wrażenie?



Pierwszy raz gdy mój przyjaciel zabrał mnie Vanem by spędzić noc przy plaży wyobrażałam sobie nas samych, patrzących samotnie na zachód słońca, tylko my i piękno natury. Jakie było moje zdziwienie jak jeszcze nie zaparkowaliśmy a już nas witali jego znajomi! I żeby była jasność, on się z nikim nie umawiał – tak już jest, jeśli dużo podróżujesz to po pewnym czasie spotykasz tych samych ludzi żyjących w podobny sposób jak Ty – wybieracie podobne miejsca, bo są albo piękne albo maja blisko publiczne toalety. Raz ktoś nowy parkował na tej samej ulicy i podszedł do mnie pytając „cześć, czy jest Malo, bo poznałem jego Vana…” Ja w szoku mówię, że tak, że już idzie i dosłownie zaraz powitali się jak starzy przyjaciele - z taką serdecznością, że aż się wzruszyłam. Jakie to piękne, gdziekolwiek się nie zatrzymasz są ludzie życzliwi i chętni by Cię poznać, by dzielić się swoją historią i swoim czasem, którego mają tak wiele!

Wróć teraz do „normalnego” życia – czy widziałeś kiedyś żeby ludzie, których spotykasz już któryś raz w danym miejscu witali Cię jak przyjaciela? Ja rozumiem, że jestem z Polski i tu ludzie są wybitnie zamknięci na drugiego człowieka ale czy nie poraża Cię świadomość że wystarczy maleńki gest aby zyskać znajomych a rezygnujesz z tego w imię bycia wszędzie incognito? W imię „świętego spokoju”? Bo może nie masz czasu? W imię czego nie umiemy otworzyć się na innych, kiedy przecież możemy im zaufać... ale jak to zaufać nieznajomym? No tak - znamy ich rytuały, są w tym samym miejscu co my o tej samej porze, może prowadzą podobne życie... Z góry zakładamy, że wszyscy obcy są źli a przecież mogą być bardzo podobni do nas! Dlaczego więc nie mogą być naszymi znajomymi? Ludzie podróżujący kamperami nie mają tych ograniczeń, doceniają piękno drugiego człowieka, doceniają ich obecność i doświadczenie jakim się dzielą. Mają czas. Mają spokój. Mają chęci i sobie ufają. To jest piękne.



Życie w kamperze jest piękne, choć pełne przeszkód ale wciąż piękne. To doświadczenie dało mi do myślenia i bardziej otworzyło na ludzi. Generalnie tak się zajarałam ideą mieszkania w przyczepie, że nawet udało mi się namówić moich rodziców żeby coś takiego sobie sprawili i pojechali na wakacje. Ja również nie omieszkam jej od czasu do czasu pożyczyć i ruszyć na podbój świata - a przynajmniej polskiego wybrzeża, bo jednak paliwo tanie nie jest, a przyczepa swoje waży...

Liczę się z tym, że tego typu doświadczenia w polskich realiach mogą być zgoła inne ale warto spróbować, chociażby by Wam o tym napisać.


Ludzie, bądźmy otwarci, nie zamykajmy się na innych, nie bójmy się zagadać.

Już nawet zapytać o drogę jest nam czasami trudno - czas to wyprostować.


M



99 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page