top of page

Patriotyzm podróżnika

Zaktualizowano: 14 sie 2022

#podróże #trudnepowroty #poradnik #wakacje



Przekornie nazwałam to patriotyzmem, choć sama nie nazwałabym się patriotą. W obliczu obrony kraju zamiast walczyć chyba bym uciekła. Nie dlatego że nie szanuję swojego pochodzenia, szanuję, ale nie widzę siebie jako części wielkiego organizmu - narodu. W tym temacie jestem człowiekiem renesansu i to ja sama stanowię swoje centrum wszechświata.

Czuje się jednostką, postrzegam się jako odrębny byt, który cenię nad wszystko a to że żyję, oddycham i czuję, zawdzięczam sobie (i rodzicom!) Najwyższą wartością dla mnie jest przeżyć życie na własnych zasadach. Oczywiście, prawo jest potrzebne ale zostało stworzone dla ogółu, żeby możliwie wszystkim żyło się dobrze. Nie czuje się „wszyscy”. Nie żyjemy w idealnym systemie, jest on często ograniczający a jedyne co jest nieograniczone to ludzka wyobraźnia. Dlatego dzięki sobie czuję się wolna, nawet gdy rządzący to utrudniają. Czuję się odrębna od tego co mnie otacza. Nie znoszę polityki i aż mnie skręca od wewnątrz jak pomyślę, że ktoś mógłby mój post postrzegać politycznie. Błagam. Nie. To wstęp do moich przemyśleń, który tłumaczy moje zachowanie. Dla niewtajemniczonych jestem typowym baranem i dlatego nie lubię się podporządkowywać.

 


Kocham swój kraj, ale nikt nie odbierze mi miłości do odkrywania innych. Doceniam piękno swoich terenów i czuje, że to mój dom. Jednak gdy siedzę tu zbyt długo, czuje się niespokojna. Budzi się we mnie sprzeciw wobec rutyny i tych smutnych min na ulicy… chcę coś zmienić, zobaczyć inne twarze, pogadać w obcym języku, wyjść poza strefę komfortu i poczuć dreszczyk na plecach. To jest ode mnie silniejsze. Gdy mam gorsze dni, mam wrażenie, że najlepszym lekarstwem byłoby wtedy gdzieś wyjechać. Rzucić wszystko. To nie tchórzostwo, to nie ucieczka! Nie myśl sobie. To zew wolności i pasji odkrywania.



Wyjeżdżacie czasami na wakacje, no nie? Szykujecie się, pakujecie i na tydzień czy dwa staracie się zapomnieć o pracy, obowiązkach i problemach. Gdybym mogła, raz w miesiącu bym gdzieś leciała. Marzenia. Marzenia zawsze warto spełniać.

 


 
Ten ciepły piasek pod stopami, te nieznane zapachy, to pyszne jedzenie… Ah przecież to jest TEN sens życia, na który zarabiamy w TEJ pracy!
Zawsze jednak jest ten jeden smutny dzień. Dzień kiedy trzeba pożegnać się z przygodą, nowymi smakami i wrócić do starych smaków, starych smutnych twarzy i szarych chodników.
 


Najtrudniejszy dzień podróży to dzień powrotu. Choćbym nie wiem jak się starała trzymać emocje na wodzy to w samolocie powrotnym po prostu płaczę. Kiedyś płakałam już w kolejce do odprawy. I nie chodzi tu o to, ze nie lubię swojego domu, swojego życia w Polsce, bo też za nim tęsknie i chcę wracać. Jednak gdy kończy się coś pięknego, czuję się tak bezradna, że łzy same ciekną po twarzy.
Zawsze pozostaje niedosyt, zawsze chciałabym spędzić więcej czasu ze znajomymi, zobaczyć więcej miejsc, zrobić więcej zdjęć, zjeść więcej lokalnych potraw - zawsze więcej niż to możliwe.


To jakaś klątwa ludzkości, że przy standardowych zarobkach nie będzie Cię stać na to, żeby wyjechać na dłużej niż miesiąc. Ba, nawet jak zbijasz kokosy to ciężko się wyrwać! Zazdroszczę ludziom, co mają i hajs i czas. Bo to jakieś zbyt cudowne się wydaje. Ale zgodzicie się chyba - jak tu podróżować, kiedy po tygodniu za granicą wydasz tyle co w miesiąc w Polsce. Trzeba być zdeterminowanym, żeby podróżować - to na pewno. Po roku oszczędzania w końcu można gdzieś polecieć ale zaraz… gdzie swoboda i relaks kiedy na naszych oczach dokonuje się zamach na nasze oszczędności?! Staram się zawsze racjonalnie podchodzić do tematu finansów i oszczędzać gdzie się da ale bez przesady, trzeba korzystać z życia.


Ostatnio miałam sytuacje gdzie chcąc zaoszczędzić wzięłam lot z przesiadką, wszystko spoko ale opóźnienie sięgnęło 5 godzin i nie zdążyłam na swój transfer. Ugrzęzłam gdzieś pod Barceloną i musiałam zapłacić za dodatkowy bilet i nocleg. Cenowo wyszło pewnie tak samo jak lot bezpośredni. Oszczędzanie z głową – zmora każdego podróżnika.



Ja wiem, głupio tak narzekać na pieniądze.. ale to jakiś chaos, że ile bym nie zarabiała to i tak pod koniec miesiąca wszystko prze******. Znacie to? (Mamo, nie czytaj tego)

 

Jak już wyjeżdżacie – korzystajcie z tego! Wejdźcie proszę w trans odkrywcy, cieszcie się tą innością, nie brudźcie jej swoimi problemami, wyróbcie sobie czystą kartę bez zobowiązań i przeżyjcie ten czas na własnych zasadach - poczujcie wolność i korzystajcie z wyobraźni, jestem ciekawa gdzie Was zaprowadzi. Możecie mi wierzyć na słowo, że coś już o tym wiem - jak otwarcie wejdziecie w nowe środowisko to przygody gwarantowane.

Trzymajcie się i nie puszczajcie.

M.
88 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page